Obiecałam raporcik z naszej wyprawy do Londka na wczoraj ale szczerze mówiąc po prawie 30-tu godzinach na nogach z "krótką przerwą" w samolocie nie miałam siły na nic... Sooorki
A więc po kolei:
W niedzielę najfajniejszą atrakcją było oczywiście London Eye

Nocna panorama Londynu jest cuudna

wadą jest krótki czas spędzony w młynie, nie wiadomo kiedy mija ten półgodzinny obrót...
Tower zobaczyliśmy tylko z zewnątrz bo zamykają o "chorej" 16.30
Za to Domek Elki, Westm. Abbey, Big Ben nawet z zewnątrz wyglądają wspaniale. A nocą są chyba jeszcze piękniejsze
I Elka widocznie była w domku, bo flaga była wysoko

aż kusiło, żeby zawołać: "Elaa! Choć się pobaw do ogroduu!"
W poniedziałek, po tradycyjnym angielskim śniadanku, którego Młoda jakoś nie chciała

zaczęłyśmy od zwiedzania okolicy, w której miałyśmy hotel, czyli słynnego Seven Dials... Donmar jest tam "wisienką na torcie"

Cudowne kamieniczki, maleńkie sklepiki, kolory i ... roślinność zwisająca i wystająca czasem w niesamowitych miejscach, naładowała nam bateryjki na resztę dnia (co do roślinek, na hotelowym podwórku rosły sobie pelargonie... w lutym). Oczywiście Donmar jako pozycja obowiązkowa został odwiedzony

, poznałyśmy kolejkę osób czekających na zwroty biletów, bardzo sympatycznego pracownika biura, który przekazał moją niespodziankę Tomaszowi... Kupiłyśmy sobie tez plakat i program Coriolanusa
Nadeszła pora na trasę King's Cross, British Library no i oczywiście Baker Street

czyli dzień "Holmesowy" - bardziej dla Młodej
Za długi byłby ten post, gdybym chciała opisać wszystko... Może tak:
BYŁO CUUUDNIE Muzeum Holmesa cudowne <3 Sklepik Pani Hudson i sklep z pamiątkami po The Beatles mogą trochę odchudzić portfel... Na King's Cross obowiązkowa

focia z wyprawy do Hogwartu (niestety ktoś "zajumał" z wózka Hedwigę...).
Wieczorkiem powrót pod Donmar Warehouse

Najpierw wielkie zdziwienie, że o 21.00 nie ma jeszcze kolejki po autografy, za to Młoda ma wyjątkową fotkę, jak siedzi biedna, sama, samiusieńka pod wejściem
Szybki sms do Alex o trzymanie kciuków, żeby Tomasz wyszedł i czekamy...
Niestety nie wyszedł

ale pogadałam sobie z bardzo miłym Panem Ochroniarzem Naszego Tomasza (Alex miała rację - przemiły człowiek) i dowiedziałam się, że Tom dostał moją pracę, oglądał podczas charakteryzacji...

Jezusie, serio??
Pytałam też o sztukę Alex - dostał... Okazuje się, że takie rzeczy jak nasze wybijają się wśród tych innych prezentów dla Toma i nawet ochroniarz je pamięta...
Jak się domyślacie, pomimo tego, że Tom nie wyszedł i tak byłam cała w skowronkach
We wtorek ledwo zdążyłyśmy na śniadanie, zmęczone jak... nawet nie wiem jak
I tu naukowo udowodniona teoria, że Full English Breakfast jest dobre na zmęczenie a nawet na kaca (tego nie sprawdzałam) okazało się w moim przypadku prawdą.
Po krótkiej naradzie doszłyśmy do wniosku, że ze zwiedzeniem wszystkiego nie zdążymy, postanowiłyśmy podarować sobie tym razem National Gallery i British Museum i przeszłyśmy do realizowania "mojego dnia"
Początek - National Theatre... Potem "spacerek" do Shakespeare's Globe
Wiem, że bilet do Globe'a jest drogi ale atmosfera i wrażenia są warte każdego pensa... a nawet i więcej...
Po prawie dwukilometrowym spacerze... idziemy dalej, w końcu na mapie Tower Bridge nie jest tak daleko... (następne dwa kilosy).
Po drodze atrakcje typu zbieranie muszelek, kiedy Tamiza ochlapuje Ci buty

, historyczny dok ze statkiem Drake'a, The Clink Prison Museum (zwiedzanie zaznaczone na następną wyprawę...), oczywiście znowu urok starych wąziutkich uliczek Londynu... aż wreszcie widok HMS Belfast i Tower Bridge w tle
Wieczorkiem resztką sił dowlokłyśmy się na lotnisko, żeby "doczekać" samolotu o ... 6.45 rano
Ze zdobyczy Młoda przywiozła sobie pasującą do czekających w domu trampek z Hulkiem koszulkę z Baby - Avengers, kajdanki i legitymację Holmesa, mnóstwo przypinek i innych "giftów" ale też coś co zrobi absolutną furorę - koszulka kupiona w Globe... z Makbeta. Piękna śnieżnobiała koszulka "spływająca krwią". Baaardzo realistyczna
Zjeździłyśmy kawał metra, jechałyśmy na piętrze londyńskiego autobusu, nie udało się niestety z taksówką...
Wbrew pozorom powyższy post jest właściwie skrótem
Na zdjęcia trzeba będzie trochę poczekać, bo tylko tych robionych prywatnie, wycieczkowo mam... ponad 500

Chyba po prostu po mocnym okrojeniu wrzucę je jako dodatkową podstronkę na moją stronę, przynajmniej na razie...